Chorwacja.
Pierwszy chorwacki przystanek.
Pierwsze odczucia, że.... drożej (choć Montenegro ze swoim € również tania nie była...).
Spacer po miasteczku. Do wieczora. Wieczorem pizza i.. herbatka w jednej z wielu knajpek przy deptaku.
W Cavtat spędziliśmy noc.
I znowu katastrofa. Znowu burza. Ale JAKA..!
Znaleźliśmy w miasteczku pole namiotowe. Właścicielka powiedziała nam, że TAKIEJ burzy to jeszcze tam nie widziała....... i znowu kilka godzin po naszym przybyciu.. hmm.. bać się..? Tak, tambylcy powinni się chyba nas bać..;)
Ze względu na pogodę zrezygnowaliśmy z rozkładania namiotu. Kolejny nocleg w... samochodzie:) Nieopodal dużego campingu.
Późną nocą, kiedy ulewa (z gradobiciem?) trochę zelżała poszliśmy na tenże camping w celu zażycia toalety. Łazienka duża, jak na porządny duży camping przystało. Na tyle duża, że w części prysznicowej stały.... 2 DUŻE namioty! Rozłożone i zamieszkane! :) Do czegóż to ludzie zmuszeni przez sytuację są zdolni..:)