Przejazdem przez Bańską.
Kilka km gratis, bez zużycia paliwa.
Byliśmy na drodze między Ruzomberokiem a Bańską, kiedy musieliśmy zjechać na pobocze. Samochód nam się zbuntował.. Prawe tylne koło.
O ile się nie mylę, to o łożysko chodziło.
Korzystając z ubezpieczenia wezwaliśmy pomoc. Po ok 2h oczekiwania przyjechała laweta i podrzucili na s do serwisu Forda. Na szczęście udało się nas oboje wcisnąć koło kierowcy:) - usiadłam na kolanach Krzyśka. W przeciwnym razie przyszłoby któremuś z nas zostać tam samemu na pustkoiu, na pastwę losu..
Wszystko to działo się w sobotę. Na Słowacji raczej nie pracują.. nie mieliśmy wyjścia - 2 dni postoju nas czekały do poniedziałku.
Zostawiliśmy więc autko na terenie serwisu, pod opieką stróża, wsiedliśmy w autobus (bo to daleko poza miastem było) i pojechaliśmy do miasta w poszukiwaniu noclegu. Zwrot za nocleg - zgodnie z ubezpieczeniem - nam się należał. Mimo to nie korzystaliśmy na siłę z tej opcji i nie zameldowaliśmy się w pięknym, starym hotelu w centrum za chorą kasę. Znaleźliśmy za to również w centrum motelik "Kuria" - bardzo sympatyczny. Nie był NAJtańszy, ale jak na centrum uroczego miasteczka oraz w porównaniu z innymi znalezionymi możliwościami było całkiem do przyjęcia. 1400Sk/osobę.
Zameldowaliśmy się więc i poszliśmy na nieplanowane zwiedzanie Bańskiej Bystricy. A wieczorkiem przysiedliśmy na uroczym ryneczku pełnym ludzi (taki maciupki Kraków;) ) i sączyliśmy pierwsze i najlepsze (jak dotąd - 2010) Mohito:).
ps. za to już ubezpieczenie nie zwraca;)