Rankiem w Egerze zrobiliśmy obiecane sobie dnia poprzedniego zakupy i wyruszyliśmy do domu.
Po powrocie - jak zwykle - rozstawiliśmy wszystkie 'łupy' na podłodze, tak, żeby ogarnął je obiektyw (choć nie jest to łatwie;) ) i.. usz. Ot, cała nasza wyprawa.
Pięknie było.
Na szczęście:)