Po noclegu z psiakiem w altance zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie z gospodarzami i pożegnaliśmy się.
W drodze do Bicaz zatrzymaliśmy się przy wejściu do rezerwatu (jak w tytule).
Kolejny nieplanowany przystanek (hmm, przeciez 90% z naszych przystanków, to przystanki nieplanowane:) )
Po prawej stronie drogi naszym oczom ukazały się wysokie skały i brama prowadząca do rezerwatu właśnie.
Weszliśmy w głąb, aby przyjrzeć się z bliska i.. znowu było warto!
Dokoła wysokie góry, przed nami dolinka z malutkimi (z oddali) chatkami, tuż obok.. schronisko? Pobyliśmy tam chwilę, nacieszyliśmy oczy i.. dłużej nie zostaliśmy. W góry i tak nie wyszlibyśmy, bo były to góry wspinaczkowe raczej.
Jedziemy do wąwozu Bicaz.