..wieczorem dotarliśmy do Podgoricy - stolicy Czarnogóry [wolę Montenegro :) ].
Cały dzień spedziliśmy w drodze, z przerwami tu i ówdzie. Droga była piękna.
Dłuugo, długo jechaliśmy w dół państwa doliną rzeki....(do uzupełnienia;) ): po prawej skaliste, wysokie urwisko, wyżłobione przez wieki rzeką; po lewej rzeka owa - rozłożysta, to turkusowa, to szara, zamulona..
A im dalej na południe, im dalej od gór - tym cieplej zdawało się robić..:)
Do samej Podgoricy dotarliśmy ok. 21. Udało nam się zaparkować gratis (a jakże!) pod stadionem, w samym centrum.
Przeszliśmy miasto wzdłuż i wszerz: od rozświetlonego, zaludnionego, krótkiego i wąskiego deptaku, przez wlk plac w trakcie remontu i charakterystyczny (wtedy) dla Podgoricy oświetlony most po dzielnicę żydowską (synagoga, itp).
Ładne miasteczko. Jednak to, co zobaczyliśmy tej nocy wystarczyło nam i postanowiliśmy nie szukać noclegu w pobliżu - tak, jak było to planowane, ale jechać dalej na południe - nad morze.
Brakowało nam słońca.